czwartek, 23 lipca 2015

Odświeżenie komody Moppe z Ikei

Protokół odbioru mieszkania podpisany. Rok temu. :) Jak ten czas szybko leci. 
Nadszedł czas by mieszkanie nabrało nowej własnej tożsamości, na razie to sam szkielet bez cech charakterystycznych. Małymi krokami do celu. 

Najłatwiej zacząć od DIY. W końcu wpasowuje się to w modne ostatnimi czasy podejście eko - reuse, repair, repaint, redesign, repurpose. Wszystko brzmi fajnie, ale na szczycie listy "ZA" DIY zdecydowanie stoi fakt, ze jest to dużo tańsze rozwiązanie. Rubryka "PRZECIW" też nie jest pusta. DIY nie jest dla każdego. Niektórym nic nie zastąpi odrywania metki, zapachu nowości. DIY nie zawsze spełni nasze oczekiwania, wymaga cierpliwości i szukania kreatywnych rozwiązań. 

DIY wybieram zawsze, gdy projekt da się zaplanować i wykonać bez niczyjej pomocy - innymi słowy proste DIY. 

Dziś komódka z Ikei. 28 centymentrów na 21. Dla mnie - bałaganiary - niezastąpione na biurku. Pozwala w parę sekund uprzątnąć haos po pracy. 

Surowe drewno sosnowe aż się prosiło o kolor. 

Inspiracji można znaleźć dziesiątki, jak nie setki. Sami zerknijcie:


(źródło zdjęć: Pinterest.com)

Jestem zwolenninczką prostej formy bądź odnoszącej się do natury. Na komódkę Moppe wybrałam wzór geometryczny - trójkąty. Używając rozcieńczonej farby akrylowej by nie utracić faktury drewna. 2 kolory farby. Biel i mięta. Orzeźwiające połączenie.



Potrzebne: 
- Farba akrylowa: zielona, niebieska, biała. 
- Woda do rozcieńczenia. 
- Pędzle. 
- Taśma malarska. 
- I kubeczek na wymieszanie 3 kolorów by uzyskać pożądany odcień mięty.




Obok komody ramka z tymczasową grafiką, kupiona w Empiku. W oryginale wściekle różowa, przemalowana na milszy dla oka kolor - pastelowego ciepłego różu. 

środa, 23 października 2013

Pufy DIY

Pufy, siedziska, jakkolwiek by ich nie nazwać służą tym, co lubią siedzieć na podłodze, ale wygodnie :) Uwielbiam siadać przy stoliku kawowym i korzystać z laptopa, czasem pożywiać się ;) Niestety zawsze odmrażam sobie przy tym dupsko i jest to mało komfortowe (dywanów nie posiadamy z racji tego, że mamy dwa koty, których kłaki łatwiej sprzątnąć z paneli niż wyczesywać z dywanów).

Moje pufy zrobiłam na szydełku, zastanawiałam się nad drutami, ale efekt dużych dziur mi za bardzo nie odpowiadał i nie udało mi się znaleźć odpowiedniego tutoriala. Bo oczywiście nie po drodze było u mnie z chęcią zrobienia takich puf a posiadanymi przeze mnie umiejętnościami. Z szydełkiem nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. Babcia robiła kiedyś na drutach, ale sama nigdy nic nie zmajstrowałam. Oczywiście jak na złość, moja siostra, i mama i babcia były uczone dziergania i szydełkowania w szkołach w ramach techniki dla klas podstawowych (czy jak to się nazywa). U mnie w szkole te zajęcia polegały na robieniu ozdób z koralików i haftowaniu z muliny wcześniej zakupionych przez siebie obrazków (taka drobna siatka z namalowanym motywem). Mało to użyteczne jeśli ktoś pyta mnie o zdanie, zdecydowanie bardziej wolałabym naukę z posługiwania się drutami czy szydełkiem.

Więeeec, jako kompletny noob w temacie musiałam skądś tę wiedzę zdobyć. Sporo tego było. Sięgnęłam najpierw po książki, które niestety napisane zostały jakimś niezrozumiałym dla mnie kodem. Potem i od tego radzę zacząć - youtube i inne video tutoriale. Posłużę się przykładem z nauki koreańskiego - to że umiem odczytać pismo hangeul wcale nie oznacza, że rozumiem co mówią ;) Wciąż kiepsko odczytuję ten specyficzny kod, w jakim zapisuje się rodzaje splotu. Ale ważne, że umiem odwzorować bez większych problemów splot pokazywany w video tutorialu.

Dla zainteresowanych pokażę z czego korzystałam i napiszę instrukcję krok po kroku.

Co potrzebujemy na zrobienie 2 dużych puf, ewentualnie 3 średnich?

> 100 litrów granulatu styropianowego (do zakupu m.in. na allegro)
> kawałek materiału potrzebnego na uszycie poszewki na granulat *
> każdorazowo po dwie sztuki włóczki zpaghetii (u mnie Hoooked Zpaghetii)
> szydełko nr 10

* Ja zużyłam nowe czarne T-shirty bawełniane męskie XL, odcięłam rękawy i zaszyłam po nich dziury, oraz spód koszulki. Kołnierzyk zostawiłam niezaszyty do wypełnienia pufy granulatem. Potem trzeba oczywiście zaszyć i kołnierzyk. Maszyny do szycia jeszcze nie mam, więc szyłam ręcznie, jednak trzeba uważać by szyć dokładnie i każdy ciąg trzeba powtórzyć jeszcze raz. Na każdą pufę w prezentowanym przeze mnie rozmiarze przypada ok. 40l granulatu.

Ten tutorial jest niezastąpiony przy tym projekcie - KLIK. Autorka filmu, Maggie, przedstawia nam jak zrobić płaski okrąg za pomocą podwójnego słupka (double crochet, st - skrót). Oraz sam magic circle na innym tutorialu - KLIK. To jest nasz pierwszy krok.

Instrukcja krok po kroku:

(mało zrozumiała dla osób nie parających się tą jakże odprężającą czynnością, jaką jest szydełkowanie, dlatego bezwzględnie najpierw trzeba obejrzeć zalinkowany tutorial)

1. Postępuj krok po kroku według instrukcji pokazanych w tym tutorialu - KLIK, czyli:
a. utwórz magiczny krąg ;) (magic circle) i wyszydełkuj 12 słupków, zamknij go i zacznij nowy od potrójnego łańcuszka (chain three) - tak rób za każdym razem*
b. wyszydełkuj dodatkowe 12 ściegów, tj. dwukrotnie powtórz słupek na jednym ściegu (suma = 24 ściegi)
c. i znowu powiększamy krąg o 12 ściegów, tym razem co drugi ścieg trzeba zrobić podwójny słupek, czyli pojedynczy, podwójny, pojedynczy, podwójny itd. (=36)
2. j.w. z tym, że podwójny słupek robimy co trzeci ścieg (=48), czyli pojedynczy, pojedynczy, podwójny itd.
3. co czwarty (=60), czyli pojedynczy, pojedynczy, pojedynczy, podwójny itd.
4. co piąty (=72)
5. co szósty (=84)
6. co siódmy (=96) - koniec - więcej nie poszerzamy
7. teraz szydełkujemy po jednym słupku w każdym ściegu - ten krok powtarzałam 10 razy, można też i więcej, pufa będzie wtedy jeszcze wyższa
8. teraz chcemy schodzić z szerokości, w tym celu pomijamy co siódmy ścieg, czyli pojedynczy x 6, siódmy opuszczamy i pojedynczy słupek zaczynamy od 8 ściegu (=84)
9. pomijamy co szósty (=72)
10. pomijamy co piąty (=60)
11. pomijamy co czwarty (=48)

* jeśli nie chcesz zaplatać potrójnego łańcuszka (jest on widoczny w efekcie końcowym, różni się od słupka) pomiń ten krok, ale musisz sobie zaznaczyć czymś, np. spinką, gdzie zaczynał się nowy rząd. Mi osobiście nie przeszkadza wersja z łańcuszkiem, tak było mi prościej.

Na tym etapie są trzy wyjścia:
1) szydełkujemy dalej aż do zamknięcia pufy, albo
2) tworzymy osobny krąg i wkładamy go do wewnątrz, wyściełamy, lub
3) tworzymy drugi krąg i doszydełkowujemy go do reszty
Druga i trzecia opcja umożliwiają zdjęcie części "sznurkowej" by móc ją wyprać. Ja nie widziałam w tym sensu, kanapy przecież też nie piorę... Pufy odkurzam raz w tygodniu, a spód który się kurzy przecieram zwilżoną ściereczką. A jeśli pojawią się jakieś plamy usunę je tak jak w przypadku usuwania plam z kanapy.

Tak, więc ja poszłam na całość i zaszydełkowałam pufy do samego końca (oczywiście uprzednio upychamy wypełnioną granulatem poszewkę do środka), czyli
12. pomijamy co trzeci (=36)
13. wciąż co trzeci (=24)
14. dalej pomijamy co trzeci, potem co drugi w zależności od tego by nie tworzyły nam się zbyt duże dziury (patrz zdj, z drugiej strony to spód, więc nie jest to takie ważne, ponieważ i tak go nie widać), w trakcie pracy zobaczycie o co mi chodzi. :) I tak 3-4 rzędy. Na końcu pomijamy co drugi, zamykamy krąg, wyciągamy mocno pętlę, obcinamy włóczkę z zapasem tak by dało się związać pętlę z końcówką sznurka dwukrotnie w supełek. Supeł wciskamy do środka wraz z końcówką sznurka.
Uwagi:
- zpaghetii ma tendencję do wahania się w grubości "sznurka", czasem jest bardzo cienki (rzadko, ale jednak). Mi się to nie podobało i taki chuderlawy kawałek wycinałam, potem zszywałam brzegi i kontynuowałam pracę. Wycięty sznurek można potem złożyć na dwie, trzy warstwy i wykorzystać przy pracy, by nic nie marnować :) Nie widać różnicy - sprawdzone.
- przy pierwszej pufie pracowałam na luźnym sznurku, jednak zaowocowało to nadmiernym rozciąganiem się pufy przy siedzeniu (granatowa), przy drugiej już naciągałam sznurek przy szydełkowaniu, w efekcie zużyłam go mniej i pufa trzyma swój kształt.
- według moich doświadczeń szydełko nr 10 jest optymalne.
- sporo osób poszwę na granulat wybierało w kolorze białym, sprawdzałam jaki daje to efekt i mi się nie podobało, biel mocno kontrastuje z jakimkolwiek kolorem i wyraźnie się odcinała zwracając uwagę, a w końcu to okrycie ma ją przyciągać, a nie wnętrzności :) Polecam kolor czarny, gdzieś tam znika, a nawet podkreśla splot. Oczywiście równie dobrze, jak nie najlepiej sprawdzi się materiał w podobnej kolorystyce co kolor włóczki.

I tyle, każda pufa to praca na dwa dni, dałoby radę w jeden, ale palce nie wyrabiają. A zpaghetii jest po prostu genialne do domu. Niektórzy do robienia puf wykorzystują sznurek bawełniany, sama się na tym zastanawiałam, ale wydał mi się on zbyt sztywny i szorstki, zpagethii jest miłe w dotyku i nie wrzyna się w ciało. Kotom z resztek włóczki zrobiłam łóżeczko, póki co tylko jedno. Może zrobię jeszcze wielki kosz do salonu. Ale na jakiś czas daję palcom odpocząć :)

sobota, 19 października 2013

Nothing is original

Miałam wiele oporów przed zaczynaniem tego bloga. W planach mam wiele projektów, część zupełnie z głowy, parę zainspirowanych, i przy tych pojawił się mały szkopuł. Czy to będzie kradzież czyichś pomysłów?

Z pomocą przyszła mi ta strona [KLIK], a raczej jej treść. Austin Kleon napisał bardzo ważną i przydatną książkę dla osób, których przed tworzeniem blokują podobne wątpliwości.


 Autor przypomina nam, że nie istnieje coś takiego jak oryginalność. Autor przywołuje nawet cytat z Biblii, który w naszym tłumaczeniu brzmi: "(...)nic zgoła nowego nie ma pod słońcem". Czy to oznacza, że możemy bezkarnie kopiować? Nie do końca ;) Otóż jest parę zasad.

Każdy artysta skądś czerpał inspirację. Nasze społeczeństwo lubuje się w zamyśle oryginalności, nierzadko popadając po drodze w paranoję. Podążanie za aktualną modą jest wręcz postrzegane za samą w sobie wartość. Wystarczy przywołać Facebook'a, dokumentowanie i zdawanie sprawozdania z naszego dnia, choćby zdjęcia spożywanych posiłków..., no i wreszcie, moda na kreatywność.A co za tym idzie zarzuty, gdy istnieje podejrzenie, że kogoś lub coś kopiujemy. Owszem, nie przeczę, że jest mnóstwo osób, które bez skrupułów ściągają od innych i jednocześnie przypisują sobie autorstwo. Ale jest też pełno osób, które po prostu wpadły na ten sam pomysł, i to ich osobowość i wykonanie sprawia, że rezultaty !nie są takie same! Zresztą skąd pewność, że ktoś wcześniej nie wpadł na ten sam pomysł? Nie ma.
Kwestia inspiracji i podpatrywania. Ta pierwsza jest niegroźna, i towarzyszy nam cały czas, choćby wyjście na spacer może okazać się inspirujące. Podpatrywanie pozwala nam natomiast zobaczyć coś, co nam się podoba, a zostało już zrobione przez inną osobę. Fakt, że zapragniemy zrobić to samo, nie oznacza jeszcze kradzieży. Ważne by nie kopiować kropka w kropkę. Co jest właściwie niemożliwe, bo nasze wykonanie nigdy nie będzie takie, jak w podpatrywanym projekcie. Kolejna sprawa to by nie czerpać swoich inspiracji i nie podpatrywać tylko jednej osoby i jej twórczości. Oraz jeśli jesteśmy świadomi, że nasze pomysły są zaczerpnięte od konkretnych osób, zawsze zostawiajmy credits, czyli odnośnik do źródła ;) Transformujmy podpatrzone inspiracje, mieszajmy je ze sobą, szukajmy własnych rozwiązań. Bawmy się nimi, ich formą i uczmy się na własnych błędach.























Ja od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli blog ruszy, i napotkacie tu coś, co Was samych zainspiruje do odtworzenia, bądź wykonania podobnej rzeczy to ZAPRASZAM :) To komplement sam w sobie. Oczywiście dobrze by było, by wskazać autora podpatrywanej pracy. :)

puk puk puk

Ale się cieszę! Jeśli wszystko się ułoży, w grudniu wraz z siostrą będziemy właścicielkami własnego M. A to się wiąże z pustą przestrzenią, którą trzeba wypełnić. Ale to nie byle jaka przestrzeń, bo to w końcu nasz przyszły dom. Wyzwanie przeogromne, a budżet bardzo ograniczony. Urządzenie mieszkania nie może przekroczyć 30-40 tysięcy (z naciskiem na tę niższą kwotę). A mówimy o wyposażeniu kuchni, łazienki, położeniu podłóg, malowaniu ścian, umeblowaniu, zamontowaniu oświetlenia, zabudowie balkonu. Wyzwanie, ale i nie lada podróż.

Od paru miesięcy staramy się o mieszkanie, więc miałam czas na przeglądanie magazynów, blogów, sklepów związanych z designem i aranżacją wnętrz. Zdecydowanie najbardziej przemawia do mnie szeroko pojmowany styl skandynawski, z minimalną gamą kolorystyczną, styl ani klasyczny, ani urbanistyczny, ani nowoczesny, coś pośrodku. Siostra z kolei nie widzi się w biało, szarych wnętrzach z akcentem drewna, dlatego przyjdzie pora na kompromisy na tym polu. Barwy jakie wchodzą w grę to odcienie fioletu, niebieskiego, miętowego, różowego. Odpada żółć, pomarańcz, czerwień, i zieleń. Co mi z kolei koliduje z moją fantazją wnętrza. ;)

To nowe hobby, bo już tak mogę nazwać przesiadywanie po 2 godziny dziennie w poszukiwaniu inspiracji aranżacyjnych, obudziło we mnie chęć do tworzenia. To ojciec zaszczepił w nas ten artystyczny dryg, siostra wykazuje się na polu marketingowym, w rysunku, w użyciu słowa, a mnie ciągnie do walenia młotkiem, cięcia piłą, klejenia, wycinania, szycia, szydełkowania. I ilekroć coś mnie zainspiruje chcę to sama stworzyć, na swój własny sposób. Co pociąga za sobą masę łamigłówki - jak się do tego zabrać, co będzie mi potrzebne, gdzie to zdobyć, i jaki będzie koszt. A tak, koszty mnie porażają, ale pocieszam się myślą, że gdybym chciała kupić podobne rzeczy w sklepach wyszłoby drożej, czasami niewiarygodnie wręcz drożej, na pewno spotkaliście się z rzeczą do której cena ma się nijak w stosunku do wartości materiałów i wykonania (często nawet o 500-1000% wyższa). Oczywiście oznacza to, że płacimy za ego designera, czasami wręcz niebotycznie wielkiego. Ale nie ma co się załamywać, i warto zastanowić się jak samemu mniejszym kosztem można stworzyć równie ciekawe, idealnie wpasowujące się w nasz gust rzeczy.

Ten blog będzie poświęcony pracy nad wnętrzem. Inspiracjom. Oraz DIY czyli zrób to sam. I za pewne paru porażkom napotkanym na tej drodze. :) Ostatecznie na wyszukiwaniu alternatyw.

Mam nadzieję, że wszystko się ułoży po naszej myśli i będę miała co Wam (potencjalnym czytelnikom) pokazywać. Mam wielkie pokłady energii, i dobrze byłoby je spożytkować :)